Reklama

Polityka obronna

Wtorkowy przegląd mediów; Kto ma prawo okradać armię?; Śledztwo ws. karabinków Grot

Autor. mil.ru

Codzienny przegląd mediów sektora bezpieczeństwa i obronności.

Reklama

Katarzyna Gójska: Gazeta Polska:„Nikt nie każe nam kochać Ukraińców, ale rozum nakazuje inwestować w ich armię” „W debacie na temat wspierania Ukrainy od początku zbyt dużą rolę odgrywają emocje. Tuż po wybuchu peinoskalowej wojny i ujawnieniu rosyjskich zbrodni było to, rzecz jasna, dużo bardziej zrozumiałe. Szok, lęk i empatia wobec naszych sąsiadów straszliwie dotkniętych barbarzyństwem generowały współczucie i piękną, ludzką chęć pomocy. Z czasem - gdy przyzwyczajaliśmy się do tej wojny - emocje się zmieniały i wraz z problemami, jakie ta sytuacja musiała wywołać, pojawiały się też postawy negatywne czy mocno krytyczne. Warto jednak odłożyć, na ile to możliwe, odczucia i spojrzeć na sprawę racjonalnie. Przede wszystkim, im dłużej Ukraina walczy, im większe straty zadaje armii Putina, tym mamy więcej czasu, by umocnić zdolności obronne naszego kraju. To zupełnie oczywista diagnoza, która jednak zadziwiająco często umyka podczas debaty publicznej. Ma ona zastosowanie również do protestu rolników - dziś to obywatele Ukrainy, walcząc w straszliwej pozycyjnej wojnie, dają szansę polskim rolnikom na spokojną pracę. To ukraińskie pola zamieniają się w pola minowe, nasze na szczęście nie. Zatem w najlepiej rozumianym polskim interesie jest inwestowanie w obronność naszego wschodniego sąsiada, bo dziś przeznaczamy na to pieniądze, a nie przelewamy krwi naszych mężów, ojców czy synów. Rzecz jasna, nie możemy pozbyć się racjonalnego oglądu sytuacji - i tu powracamy do rolnictwa. Nawet gdyby jednego dnia Ukraińcy sprzedali w Polsce wszystkie jajka, drób czy miód, w żaden sposób nie wpłynęłoby to na ich zdolności na polu walki. Jakieś firmy (Bóg jeden wie, z czyim kapitałem) nieźle by się obłowiły, ale w najmniejszym stopniu nie wzmocniłoby to armii naszych wschodnich sąsiadów. Zatem mimo świadomości znaczenia walki ukraińskich żołnierzy, bezmyślnością byłaby zgoda na podkopywanie naszej gospodarki, w tym strategicznego sektora rolnego. Możemy działać na rzecz uzbrojenia Kijowa, a jednocześnie dbać o nasz interes gospodarczy, bo jedno nie wyklucza drugiego. A wręcz przeciwnie - Polska silna może pomóc bardziej niż Polska pogrążona w kryzysie i protestach. O wsparciu dla naszych walczących sąsiadów decyduje polityka, a nie umożliwienie sprzedaży tego czy innego produktu. Z tej perspektywy nieskuteczny jest Donald Tusk, rozganiający protestujących rolników i oskarżający ich o wbijanie noża w plecy Ukraińcom, a skuteczny jest prezydent Andrzej Duda, który w tym samym czasie prowadzi działania dyplomatyczne uwieńczone pozytywną decyzją parlamentu USA w sprawie pomocy dla Kijowa, rozumiejąc jednocześnie problemy, jakie wojna wygenerowała na polskiej wsi. Widać gołym okiem, iż można inwestować w obronę Ukrainy - bo to inwestycja o wielkim znaczeniu dla naszej przyszłości, ale równocześnie trzeźwo i racjonalnie stać na straży naszej gospodarki, bo los naszych wschodnich sąsiadów nie zależy od niczym nieograniczanego importu towarów na nasz rynek, lecz od decyzji politycznych kluczowych stolic na świecie. Dziś największym zagrożeniem dla utrzymania zdolności bojowych ukraińskiej armii jest nakierowana na utrzymywanie niedoborów amunicji polityka Niemiec, a nie polski sprzeciw wobec ukraińskiej żywności.”

Reklama

Marek Kozubal: Rp.pl:„Unia Europejska wzmacnia siły zbrojne swoich członków” „Polska jest na dobrej drodze, aby stać się znaczącym graczem w Unii Europejskiej. Test naszej siły nastąpi już wkrótce. Gen. Sławomir Wojciechowski jest polskim kandydatem na przewodniczącego Komitetu Wojskowego Unii Europejskiej.Decyzję o wystawieniu go w wyścigu o to stanowisko podjął minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz. Gen. Wojciechowski w przeszłości był dowódcą operacyjnym Sił Zbrojnych, dowodził też Korpusem Północ-Wschód, a od lipca 2022 r. jest polskim przedstawicielem przy Komitecie Wojskowym NATO i UE. Dzisiaj na czele tej struktury stoi austriacki generał Robert Brieger. Komitet Wojskowy UE kieruje m.in. sztabem wojskowym, którego zadaniem jest wskazywanie zagrożeń i ostrzeganie organów unijnych przed potencjalnymi kryzysami. Wybór kandydata odbędzie się 15 maja. Dokonają tego w czasie niejawnego głosowania szefowie sztabów unijnych armii. Wojciechowski będzie konkurował z szefami sztabów ze Słowenii i Irlandii. Dlatego teraz kluczowy jest lobbing polityczny, czyli budowanie sojuszy na rzecz naszego kandydata. Głosowanie może pokazać, czy po zmianie władzy w Polsce nasza pozycja w wojskowych strukturach Unii Europejskiej wzrosła. Słabością kandydatury Wojciechowskiego jest to, że nie jest szefem Sztabu Generalnego WP, a jego siłą – jasna deklaracja ministra Władysława Kosiniak–Kamysza o wyznaczeniu polskich żołnierzy do grupy bojowej szybkiego reagowania UE. Polacy będą pełnili dyżur bojowy od lipca 2024 do końca czerwca 2025 r.”

Wacław Radziwinowicz: Gazeta Wyborcza: „Kto ma prawo okradać armię?” „Dzika afera z aresztowaniem oskarżanego o dziką korupcję Timura Iwanowa, zastępcy ministra obrony Rosji wywołała dziką radość w środowisku „patriotycznych” blogerów. Widzą, że spełniają się zamysły Jewgienija Prigożyna. Ujrzawszy prominenta stającego przed sądem w mundurze z baretkami orderów i „wielkimi” gwiazdami (Iwanów nie jest wojskowym, ale jego urzędnicza ranga rzeczywistego radcy stanu odpowiada stopniowi generała armii) znany Zbloger „Dwóch majorów” wykrzyknął: „Hura! Cóż tu jeszcze dodać!”. Zastępca Siergieja Szojgu trafił do „akwarium”, czyli szklanej klatki, w jakiej na salach rozpraw w Rosji trzyma się oskarżonych, za dawną łapówkę w wysokości czy to miliona czy miliarda rubli. W każdym razie w rzeczywistości kleptokracji rosyjskiej oficjalnie chodzi o sumę groszową, za jaką piętnować tak publicznie to jak karać gestapowca za sadyzm. Iwanow nie tyle przechwalał się swym życiem ponad stan, co w najgorszym sensie tego słowa szpanował demonstrując swe bogactwa, luksusy, jakimi otaczał siebie, swoje luksusowe żony, oraz wspólne z nimi dzieci. Już dawno zajęła się nim i dokładnie opisała jego dolce vita „glamurnego generała” choćby Fundacja Walki z Korupcją Aleksieja Nawalnego. Było tam o jachtach, urlopach w Saint—Tropez, rezydencji w Moskwie, pańskiej posiadłości w obwodzie twerskim, żoninych kolekcjach fatałaszków. I Rolls-Royce, który rzeczywisty radca stanu trzymał na Zachodzie, by wozić się nim w czasie prywatnych wypadów do świata, z którym urzędowo walczył. Widać zgodnie z zasadą wskazaną przez Mikołaja Gogola „kradł odpowiednio do swej rangi”, czyli tak jak wszyscy jego koledzy - na skalę stosowną do gwiazd na ich czynowniczych kitlach czy generalskich mundurach. Zabawnie na areszt Iwanowa zareagował Oleg Cariow, były deputowany do ukraińskiej Rady Najwyższej, agent Moskwy i zdrajca. Napisał w swoim telegramie, że o przekrętach prominenta donosiła jeszcze rok temu „absolutnie kłamliwa” Fundacja Walki z Korupcją. Potem dokładnie powtórzył to, co Iwanowowi zarzucili ludzie Nawalnego, by na tej podstawie już od siebie radośnie ogłosić, że rzeczywisty radca stanu to szubrawiec.”

Reklama

Fakt: „Będzie 150 000 rezerwistów!” „Rosyjska agresja w Ukrainie spowodowała, że wiele krajówn na nowo definiuje swoją politykę obronną. Jej elementem jest oczywiście liczebność armii i jej rezerw. ” Szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Wiesław Kukuła (52 l.) zapowiedział właśnie daleko idące zmiany pod tym względem. Chcemy przenieść punkt ciężkości z rezerwy pasywnej na rezerwę aktywną, która jest trwale związana z jednostkami wojskowymi, bierze udział w ich życiu, wiąże się ze służbą wojskową na długie lata. Będzie to związane ze zmianą jakości szkolenia i dostępem do wyposażenia powiedział wojskowy w Polskim Radiu 24. Wojsko chce, aby do 2039 r. do tak zwanej rezerwy aktywnej należało ok. 150 tys. osób.”

Onet.pl: „Wojsko wybrało nazwę dla polskiego F-35. Nawiązuje do Rzeczpospolitej Obojga Narodów” „olski myśliwiec F-35 ma już oficjalną nazwę: Husarz — poinformował Sztab Generalny Wojska Polskiego w mediach społecznościowych. Nazwa została wyłoniona w wyniku konkursu. Polskie Siły Powietrzne w najbliższych latach otrzymają 32 takie maszyny; pierwsi piloci mają rozpocząć szkolenie w tym roku. „Drodzy Fascynaci Lotnictwa, z ogromną radością ogłaszamy, że nasz polski myśliwiec F-35 ma już oficjalną nazwę: Husarz. Dziękujemy wszystkim za udział w głosowaniu i zaangażowanie w wybór nazwy samolotu!” — napisano w mediach społecznościowych Sztabu Generalnego. Jak poinformował Sztab „nazwa Husarz zyskała największą liczbę zwolenników w publicznym otwartym głosowaniu na profilach społecznościowych Sztabu Generalnego Wojska Polskiego: X i FB”. Sztab Generalny Wojska Polskiego 12 kwietnia ogłosił konkurs na nazwę dla polskich myśliwców F-35, nagrodą dla zwycięzcy jest zaproszenie na prezentację pierwszego polskiego F-35. O konkursie poinformowano na profilu Sztabu Generalnego na portalu X (Twitterze) oraz na Facebooku. Nazwa dla nowych myśliwców została wybrana spośród zaproponowanych przez internautów w komentarzach umieszczonych pod wpisami Sztabu na obu portalach. Autor zwycięskiej propozycji zostanie zaproszony na prezentację pierwszego polskiego F-35. W komentarzach pod wpisem już w piątek pojawił się szereg propozycji — w tym np. „Harpia” (tak nazywał się program, w ramach którego polskie wojsko zamówiło F-35), „Orzeł”, „Raróg” czy „Pustułka”, a także inne „zwierzęce” nazwy. Zwyczaj nazywania poszczególnych typów uzbrojenia w Wojsku Polskim ma długą tradycję — swoją „zwierzęcą” nazwę otrzymały np. myśliwce F-16, które trafiły do Polski w latach 2006-2008. W polskich Siłach Powietrznych znane są one jako „Jastrzębie”. Historycznie „zwierzęce” nazwy miały np. słynne bombowce PZL.33 Karaś i PZL.37 Łoś, które były wykorzystywane przez Wojsko Polskie w latach trzydziestych. F-35 to produkowane przez amerykański koncern Lockheed Martin wielozadaniowe samoloty V generacji, które obecnie wykorzystywane są i zamawiane przez szereg państw NATO, a także np. Izrael, Koreę Południową, Szwajcarię czy Singapur; produkowane są od 2006 r., powoli stając się kluczowym samolotem bojowym Sojuszu Północnoatlantyckiego — w Europie trafiają m.in. do Wielkiej Brytanii, Niemiec, Finlandii, Norwegii, Holandii, Belgii, Włoch, Danii czy Czech, a w kolejnych latach także do Polski. Łącznie polskie Siły Powietrzne mają otrzymać 32 maszyny, które razem z myśliwcami F-16 będą stanowić trzon polskiego lotnictwa bojowego. Zamówione wraz z systemem wsparcia i szkolenia zostały w 2020 r. za ok. 4,6 mld dol.; cena jednego samolotu wynosiła wtedy ok. 87 mln dol. Dostawy mają potrwać od bieżącego do 2030 r. Produkcja pierwszych czterech samolotów ruszyła w ubiegłym roku, w połowie bieżącego mają być one gotowe. Polscy piloci rozpoczną wtedy szkolenie w USA, a same samoloty trafią do Polski — według planu — na początku 2026 r.”

Onet.pl: „Były oficer Bundeswehry szpiegował dla Rosji. Chciał „uniknąć wojny nuklearnej” „Przed sądem w Dusseldorfie odbyła się rozprawa byłego oficera niemieckiej armii oskarżonego o szpiegostwo na rzecz Rosji. 54-latek przyznał się do winy tłumacząc się „chęcią uniknięcia wojny nuklearnej w Ukrainie”. Grozi mu do 10 lat więzienia. Mężczyzna, którego prokuratura federalna określa po prostu jako „54-letniego Thomasa H.”, przyznał się przed sądem w Duesseldorfie do przekazania informacji rosyjskiemu konsulatowi w Bonn. To było złe, przyznaję to powiedział. Thomas H. pracował m.in. w stopniu kapitana w głównym wydziale informatyczno-logistycznym Bundeswehry, odpowiedzialnym w szczególności za zarządzanie sprzętem wojskowym.”

bankier.pl: „Prokuratura wszczęła śledztwo ws. karabinków Grot” „Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo w sprawie karabinków Grot. Chodzi dostawę ponad 40 tys. wadliwych - według śledczych - karabinków w wersjach: A0, A1, A2. Rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej Szymon Banna poinformował, że wydział ds. Wojskowych Prokuratury Okręgowej w Warszawie wszczął w kwietniu br. śledztwo. Jest ono prowadzone w sprawie przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków w okresie od lutego do listopada 2017 roku w Warszawie przez funkcjonariuszy publicznych z Inspektoratu Uzbrojenia poprzez wydanie orzeczenia oraz protokołu badań kwalifikacyjnych karabinka Grot, które nie uwzględniały mankamentów tej broni. „W konsekwencji doprowadziło to do uruchomienia dostaw do Sił Zbrojnych RP ponad 40 tysięcy egzemplarzy wadliwego karabinka 5,56 mm MSBS Grot, czym działano na szkodę interesu publicznego oraz w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przez dostawcę karabinka w wysokości ok. 299 mln złotych” - zaznaczył. Drugi wątek śledztw dotyczy przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków w okresie od września 2017 do grudnia 2023 roku przez funkcjonariuszy publicznych z Jednostki Wojskowej NIL. Chodzi o realizację umowy na dostawę wadliwych egzemplarzy 5,56 mm karabinków MSBS Grot w wersjach: A0, A1, A2 i działanie w ten sposób na szkodę interesu publicznego w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przez dostawcę karabinków.”

Rusłan Szoszyn: Rp.pl: „: Drugi front czy manewr Putina odwracający uwagę Ukraińców?” „Ukraina znów może zostać zaatakowana z północy. Rosjanie gromadzą siły przy granicy z Ukrainą. Na celowniku znajdują się obwody sumski i charkowski. W Kijowie przygotowują się do każdego scenariusza, również do powtórki ataku sprzed dwóch lat. Obecnie najcięższa bitwa toczy się o Czasiw Jar. Utrata tej strategicznej miejscowości  otworzyłaby drogę Rosjanom na Słowiańsk i Kramatorsk, ostatnich ważnych miejscowości znajdujących się pod kontrolą Kijowa w obwodzie donieckim. Pojawiają się też spekulacje, że Putin domaga się od swoich generałów zajęcia Czasiw Jaru przed obchodzonym w Rosji 9 maja Dniem Zwycięstwa. Rosjanie nacierają na całej linii frontu, próbują przedrzeć się przez ukraińską linię obrony, zanim nadejdzie pomoc z USA. Wygląda na to, że w obecnej sytuacji Ukraina nie może wykluczać rosyjskiego uderzenia  na innym, dotychczas „spokojnym” odcinku frontu. Rosja przerzuciła cztery bataliony Czeczenów do północnej granicy Ukrainy. Stoją w odległości 150-200 kilometrów od obwodu sumskiego. Opowiedział o tym w poniedziałek w jeden z ukraińskich dowódców wojskowych Wołodymyr Bicak. Uspokajał jednocześnie, że siły zbrojne i oddziały ochotnicze są przygotowane do ewentualnego ataku z północy.Ukraiński ekspert wojskowy Ołeksandr Musijenko nie wykluczył zaś ataku Rosjan na obwód charkowski. – W r{osyjskim — red.} obwodzie biełgorodzkim przygotowania trwają też na kierunku kupiańskim, trwają przygotowania na Ługańszczyźnie. Widać, że wróg demonstruje zamiar, by — prawdopodobnie — od strony obwodu biełgorodzkiego przeprowadzić uderzenie na szeroką skalę mówił Musijenko w ukraińskich mediach. Przekonywał, że ukraińscy żołnierze są przygotowani również do takiego rozwoju sytuacji.”

Wp.pl: „Pierwszy polski F‑35A na linii produkcyjnej. Maszyny bez biało-czerwonej szachownicy” „Pierwszy polski myśliwiec F-35 Lightning II, wyprodukowany przez firmę Lockheed Martin dla Polskich Sił Powietrznych, stanął po raz pierwszy na własnych kołach z obciążeniem. To ważny kamień milowy w pracach nad myśliwcem, które trwają na ponad kilometrowej linii produkcyjnej w zakładzie montażowym w Fort Worth w Teksasie, informuje Lockeed Martin. Jak się okazuje, polskie F-35 pozbawione będą biało-czerwonej szachownicy, za czym przemawia istotny powód. Lockheed Martin informuje, że pierwszy F-35 dla Polskich Sił Powietrznych na początku kwietnia został podniesiony za pomocą suwnicy ze stanowiska elektronicznego montażu, gdzie przednia i tylna sekcja kadłuba zostały połączone z centralnym kadłubem skrzydła. Myśliwiec przejdzie teraz do fazy montażu końcowego. Na tym etapie zostaną dodane do niego powierzchnie sterowe, zamontowany silnik, a także systemy końcowe. W styczniu 2020 r. ówczesny szef MON, Mariusz Błaszczak podpisał umowę o wartości 4,6 mld dolarów na zakup 32 wielozadaniowych myśliwców piątej generacji F-35A wraz z pakietem szkoleniowym i logistycznym dla Sił Powietrznych. Dostawy tych maszyn najprawdopodobniej rozpoczną się na początku 2026 r. i zostaną zrealizowane do 2030 r. Co ciekawe, polskie F-35 nie będą posiadały dobrze znanej z innych wojskowych samolotów szachownicy. Gen. Władysław Kukuła, szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego na platformie X wyjaśnił, co stoi za taką decyzją. Gen. Kukuła napisał, że na polskich myśliwcach F-35 zastosowana zostanie szachownica w skali szarości określonej technologią krycia. Szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego podkreślił, że to świadoma decyzja. Zmiana kolorów szachownicy ma wpływać na prawdopodobieństwo wykrycia myśliwców. Gen. Kukuła dodał też, że zmieniane są przepisy w tym zakresie - „zmiana regulacji dla F-35 otwiera drogę do podobnych zmian na innych platformach. W przypadku F-35 to konieczność również technologiczna. W przypadku innych platform to potrzeba bardziej taktyczna. Rekomendacje do ewentualnych zmian w rękach gen. Nowaka i jego ludzi”.”

Krzysztof Karnkowski: Gazeta Polska: „Antyamerykanska Europa” „Od 2014 roku mija, jak nietrudno policzyć, dekada. Po drodze mieliśmy w Polsce zmianę władzy, w Polsce i na świecie natomiast coś w rodzaju geopolitycznego przebudzenia. Przestrogi, które chwilę wcześniej nawet w kraju budziły raczej złość i prowokowały reakcje, odwołujące się do ludzkich obaw. Wręcz tchórzostwa, jak materiały wyborcze ludowców z hasłem „PiS = wojna z Rosją”. 10 lat temu wszystko zmieniło się trochę, interesy Rosji i Niemiec zaczęły się częściowo rozchodzić i właśnie na tyle, na ile Berlin nie był już pewien Moskwy, na tyle polityczny mainstream dostał koncesję, by Putina krytykować. Nie zapraszano więc go już do NATO, nie pisano aktów poddaństwa w „Wyborczej”, choć też nie do końca tak było, bo przecież materiały o dzierżymordzie z Kremla jako ikonie sportowego trybu życia i męskości niektóre portale wrzucały nam jeszcze w styczniu 2022 roku. Kolejna napaść na Ukrainę mogła to wszystko skończyć, Putin nie odbierał już telefonów, więc na salonach zapanował gniew. Tyle że choć Ukraina nie padła w trzy dni, to i Rosja pod ciężarem własnej wojny upaść nie może, a Zachód, po swojemu głupi, znów bardziej obawia się, że na tym wszystkim za bardzo rosną Ameryka i jej europejscy sojusznicy. Szykuje więc własną politykę obronną, w której za antyrosyjskimi hasłami kryje się treść wymierzona bardziej w USA niż w postsowietów.”

polskieradio.pl: „Szef NATO z wizytą w Kijowie. Stoltenberg: dostawy broni są już w drodze” „Jens Stoltenberg zapowiedział, że zwiększone dostawy broni dla Ukrainy są już w drodze. Sekretarz generalny NATO przebywa w Kijowie. Spotkał się tam z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim. Jens Stoltenberg na wspólnej konferencji z ukraińskim przywódcą zaznaczył, że to kraje NATO są głównym dostawcą broni dla walczącej Ukrainy. Jednocześnie podkreślił, że poważne przerwy w dostawach poważnie odbiły się na sytuacji na froncie. To się zmieni - obiecał sekretarz generalny Sojuszu. Jak mówił, Rosjanie dominowali od miesięcy nad Ukrainą pod względem amunicji. To powodowało, że Ukraińcy mogli zestrzelić mniej rosyjskich rakiet i dronów, ale też, że Rosjanie przesuwali się naprzód na froncie. Jens Stoltenberg podkreślił, że nie jest za późno, aby Ukraina zwyciężyła. Dalsze wsparcie jest już w drodze - zaznaczył sekretarz NATO.”

Gazeta.pl: „Pola minowe na granicy z Rosją i Białorusią? Według gen. Skrzypczaka tak powinno powstać „teraz” „Zdaniem generała Waldemara Skrzypczaka prawdopodobieństwo wybuchu konflikt między Rosją a NATO jest małe. Nie mniej wojskowy twierdzi, że Polska powinna być gotowa na taką ewantualnością i zacząć już teraz budować fortyfikacje, które zabezpieczą granicę z Rosją i Białorusią. Od ponad dwóch lat za naszą wschodnią granicą toczy się wojna. W ostatnim czasie wśród przywódców zachodnich państw coraz częściej słychać głosy, że jeśli Ukraina przegra, to rosyjska inwazja rozszerzy się także i na Europę. Przed tym samym ostrzega także Donald Tusk i inni przedstawiciele polskiego rządu. Jednocześnie podkreślają oni potrzebę zwiększenia wydatków na obronność. Generał Skrzypczak mówi o potrzebie fortyfikacji granicy. „Pola minowe powinny być rozmieszczone teraz” W rozmowie z bałtyckim serwisem delfi.lt generał Waldemar Skrzypczak stwierdził natomiast, że istnieje niewielkie prawdopodobieństwo, że Rosja faktycznie zaatakuje NATO. Jednak jego zdaniem Polska powinna się na taką ewentualność przygotować tak czy inaczej, m.in. poprzez budowę fortyfikacji na granicy. Doświadczenia wojny w Ukrainie pokazują, że wiedza o tym, jak budować fortyfikacje, pozycje obronne, pola minowe, aby powstrzymać wroga, jest znowu istotna. Uważam, że granice Polski i Litwy z Rosją powinny zostać wzmocnione, pola minowe powinny być rozmieszczone teraz, w czasie pokoju powiedział gen. Skrzypczak.”

Reklama

Komentarze (15)

  1. CzarnyRycerz

    Powinno się też produkować dla wojska karabinek z Tarnowa. Jak mamy 5 typów czołgów to dwa typy karabinka nie powinny być problemem. Poza tym w razie wojny lepiej mieć kolejny zakład mogący masowo produkować broń.

  2. rwd

    Niewidzialny samolot przestanie być niewidzialny, bo zdradzi go biało-czerwona szachownica. Mocne!

  3. Starszy Nadszyszkownik Sztabowy

    Jeśli chcemy chronić granice, czy jakiś inny teren, to popatrzmy jak to robią inni, którzy maja podobny problem. Chodzi mi o koreański karabin SGR-A1 od koreańskiego Hanhwa Aerospace, który ma tryb autoamtycznego zabijania ludzi, bez podejmowania decyzji przez człowieka. Coś takiego musimy sami opracować ( minęło 20 lat ) z nowymi czujnikami i o większym kalibrze. W czasie pokoju przygotować stanowiska do osadzenia i naprodukować tego trochę.

  4. user_1050711

    RE: dostawy broni są "już" w drodze. - Proszę zauważyć, że jedynie niewielka część z kwoty 60 mld dotrze w tej postaci na Ukrainę. A jeśli zsumować wszystkie te rzeczywiste kwoty i tak nie przekroczą one kilku dziesiątek miliardów USD, od początku wojny. Czyli dużo, ale tylko dopóki nie zauważyć, że Rosja wkłada w nią setki miliardów, uzyskiwane choćby z ropy i gazu. Co impilikuje także wynik.

    1. OptySceptyk

      Wkładana w cel forsa nie implikuje wyniku. Ten wynik jest implikowany dopiero przez efektywność wydawania forsy.

    2. gnagon

      Rosji starczy dodruk rubli te dewizy wykłada jedynie za sprzęt i podzespoły których nie produkuje w kraju. A i tak kombinuje z barterem jak w Iranie Korei czy Chinach

  5. Hubert

    Popełniamy błąd...personel osobowy armii Rzeczpospolitej Polskiej powinien liczyć 180 tyś żołnierzy zawodowych (najlepsi z najlepszych) i 600 tyś regularnie szkolonych rezerwistów w wieku 18-45 lat. W przypadku zagrożenia Wojsko Polskie rośnie wtedy do liczby 780 tyś wyszkolonych żołnierzy w przeznaczonym im wcześniej rodzaju sił zbrojnych np. SL czy MW.

    1. WisniaPL

      Tylko poświęcając kasę na dużą rezerwę masz mało amunicji artyleryjskiej np. Lepiej mieć 450tys żołnierzy a moc strzelać z artylerii i rakiet więcej od Rosjan. Masa bez amunicji nic nie da. Do tego regularne szkolenia niechętnych ludzi czyli jak zmusić milion młodych ludzi do emigracji i zaszkodzenia polskiej gospodarce

    2. gnagon

      A kto na ich pensje nastarczy? Tu model szwajcarski sie kłania . Ty sam co drugi weekend bawisz sie za posiłki jedynie . I tak samo jakieś milion ludzi w Polsce. wiekszosc do broni zespołowej max z obsługą rakiet ppanc i plot . a po selekcji niewielki procent sprzętu drozszego od czołgu armaty po drony i wyrzutnie plot

  6. Zam Bruder

    Pomoc dla walczącej Ukrainy z uwzględnieniem naszego własnwgo narodowego interesu - Tak! Niszczenie polskiego rolnictwa w imię interesów ukr. oligarchów z których niebotycznych dochodów Kijów i tak nic nie ma - Nie i jeszcze raz Nie ; za taki oczywisty sabotaż powinien być TS. I nie kierować się żadnym sentymentem do naszego wschodniego sąsiada tylko takim samym wyrachowaniem jakim on się kieruje w relacjach z nami, co już przykładowo wręcz udowodnił ukr. kawaler Orła Białego.

    1. Krzysztof33

      Zam, na razie nikt polskiego rolnictwa nie chce niszczyć!! Od 2023 r. nie importujemy zboża z Ukrainy. Nie wiem dlaczego nasi rolnicy nie protestują przeciw importowi z Rosji i Białorusi, która naprawdę destabilizuje rynek zbóż????

    2. Zam Bruder

      re ; Krzysztof. Witam. Już te ilości które do nas trafiły z umów lub pozostały skutkiem braku "mocy przerobowych" naszej krajowej logistyki - zdołały zdestabilizować polski rynek płodów rolnych i pogrążyć cenowo nasze rolnictwo obwarowane unijnymi rygorami sanitarnymi. My z Ukrainą konkurujemy w tym samym segmencie cenowym i każde otwarcie granicy na jakikolwiek ukr. produkt rolny z automatu powoduje wypad analogicznego polskiego producenta z rynku. Wielokrotnie przytaczałem tu liczby i teraz już tylko porównam statystyki upraw ukr. oligarchicznych wielkości areałów do naszych ; 1000 ha tam i....11 u nas oraz 16 ha w pozostałych krajach unijnych. Nasze rolnictwo już na starcie nie wytrzyma ukr. konkurencji. Pzdr.

  7. PPPM

    Pani Katarzyna Gójska ma rację, jednakże trzeba też zwrócić uwagę, że inwestowanie przez Polskę w obronność Ukrainy, było nieprzemyślane. Nasze wojsko zostało ogołocone i to nie tylko, ze starego sprzętu. Można pomagać, ale bez osłabiania własnego potencjału, bo to zachęta dla wroga. Inna sprawa rezerwa 150 000, to zbyt niski pułap. Co najmniej pół miliona pozwoliłoby na rotację. Proszę, zwrócić uwagę, co dzieje się z Ukraińcami na froncie. Są przemęczenie. Brakuje rezerw, a mieli ich więcej niż my w planach. Nie liczmy na NATO.

    1. szczebelek

      Mówi się o 150 tysiącach, a plany wezwań na ćwiczenia to 200 tysięcy.

    2. WisniaPL

      Ukrainie nie brakuje żołnierzy a przewagi artylerii, lotnictwa i rakiet. Kasa nie jest nieskończona.

  8. Prezes Polski

    Lubię Skrzypczaka, ale tym razem przesadził. Nie ma prawnych możliwości tworzenia umocnień, bo trzeba byłoby ludziom odebrać ziemię. A jeśli chodzi o grota, liczę na wypowiedzi obrońców tej cudownej broni.

    1. OptySceptyk

      Umocnienia można budować na ziemi należącej do państwa, gdyby ktoś tego potrzebował, a nie chciał płacić za grunt.

    2. Zygazyg

      Ale można przecież zacząć produkować prefabrykowane umocnienia i być gotowym je wkopać gdzie trzeba na czas. Miny na pasie granicznym to minimum już na dzisiaj i więcej baobabów zamawiać

    3. Prezes Polski

      Zygazyg przecież tak się tego nie robi. Pole minowe spełni swoje zadanie, jeśli będzie nieprzyjaciel nie będzie znał jego dokładnego położenia, no i będzie miało odpowiednią głębokość. Pas drogi granicznej to raptem kilkanaście metrów. Nie zatrzyma to żadnego ataku. Fakt posiadania ziemi przez państwo nie może decydować, czy znajdą się tam miny, tylko względu taktyczne. Nie jesteśmy w staniezrobic ciągłej zapory minowej, od Białorusi, do Królewca, bo potrzeba byłoby ze 2 mln min, wycięcie setek hektarów lasu, wywłaszczenie rolników z ogromnego obszaru. Nierealne.

  9. M.M

    Sprawa Grota pokazuje jak trudno jest dojść do prawdy. Onet opublikował sławne już zarzuty wobec karabinka po czym generalnie był atakowany za "antypolskość". Teraz Onet tryumfuje pisząc na swej stronie o śledztwie i o tym jak był atakowany przez lobbystów chcących zatuszować wady Grota. Teraz oczywiście podniosą się głosy, że zmieniła się władza i że prokuratura jest teraz "antypolska". A jaka jest prawda o Grocie nie wiem.

    1. Grzesiek123

      Pisałem wyżej że mam dwóch szwagrów w wojsku co mają groty na wyposażeniu. Jak chcesz to cię skontaktuję i dowiesz się z pierwszej ręki.

    2. Krzysztof33

      Jaki jest grot wszyscy widzą. Dopiero 3 wersja jest w miarę dopracowana. Problem w tym, że karabinek kupiono zanim dokończono badanie kwalifikacyjne, a więc złamano przepisy.

    3. X

      I chyba to jedynie możemy powiedzieć, jeśli chcemy zachować obiektywizm i rozsądek.

  10. pawelv

    Pola minowe w Polsce? Ale gdzie ? Na terenach lasów państwowych? Ekolodzy nie pozwolili by a KE zasoliła by olbrzymią karę jak to było w poprzednich latach ( chyba że miny byłyby niemieckie) Na ziemi rolników? za posiadanie zardzewiałego starego naboju na własnej ziemi grozi rolnikowi do 8 lat więzienia a co dopiero za dziesiątki lub setki współczesnych min i do tego sądy , tłumaczenia ,zaświadczenia ( biurokracja ) . Na terenach skarbu państwa ? drobne wycinki w morzu własności prywatnej .A może to propaganda żeby wróg myślał że są lub wyciągnięcie kasy z budżetu na ,,misia "( biura projekty etaty, pensje, nagrody , umowy, radcy prawni....)

    1. Krzysztof33

      To nie ma sensu z innych przyczyn niż ekologia.

  11. Chris

    Dla mnie wielkim błędem USA był zakaz atakowania ruskich rafinerii. Rafinerie produkują diesel i benzynę i bez nich ruska gospodarka i machina wojenna by stanęły. Obawy USA o wzrost cen ropy są nieuzasadnione, ponieważ eksportowana jest ropa surowa, a nie przetworzona w rafineriach. Może już dziś ruskie czołgi by stanęły, a tak Ukraina jest niszczona dzień po dniu

    1. OptySceptyk

      Ruska armia nie stanie w miejscu z powodu braku paliwa. Zniszczenie wszystkich rafinerii jest niewykonalne dla Ukraińców. Najwyżej wprowadziliby ograniczenia dla cywilów, gdyby sytuacja była naprawdę ciężka. Nawet gdyby jakimś cudem rozwalić wszystkie, co do jednej, do fundamentów, to kupią w Iranie. Natomiast atakowanie rafinerii ma efekt polegający na zmniejszaniu zysków Moskwy z handlu. I to jest miłe. I jeszcze jedno - rosja jak najbardziej eksportuje produkty rafinacji ropy. I to całkiem dużo.

    2. DanielZakupowy

      Chris Tak, brakuje jeszcze destabilizacji rynku paliw. Mało Ci inflacji?

    3. Muren

      Podobno w 2017 roku złożono zamówienia na zakup zanim ukończono testy, co nie powinno mieć miejsca. Przepychanie zakupu produktu, który nie został odpowiednio przetestowany, to w tym przypadku mogło być działanie na szkodę obronności państwa.

  12. LMed

    No cóż, nie mnożąc słów - sprawa "Grot" to samograj dla prokuratury. Warto też przejrzeć sobie komentarze sprzed lat o atakach opcji niemieckiej na konkurencyjny Polski wyrób. Sądzę, że niektórzy koledzy zamilkną albo zmienią nick'i.

    1. Polak Mały

      Jeżeli były jakieś nieprawidłowości to trzeba je napiętnować a winnych ukarać i nie ma co grać tu "kartą niemiecką". Polscy żołnierze zasługują na broń polską ale niezawodną. PS..Warto byłoby tez zbadać sprawę Orlików. Zamówione w 2018 roku, dotychczas nie dostarczone do WP. 6 lat opóźnienia. A benifecjantami tego przetargu nie będzie polski przemysł tylko kanadyjski i amerykański..

    2. Grzesiek123

      Mam dwóch szwagrów w wojsku i obaj mają groty na wyposażeniu. I obaj jednoznacznie pozytywnie je oceniają. Jak przesłałem im linka do artykułu onetu że z grotem jest tyle problemów to obaj stwierdzili że to wyssane z palca głupoty. Po co onet pisze takie gnioty i po co prokuratura Bodnara wszczyna takie śledztwa? Dowodów nie mam ale domyślam się.

    3. P9

      LMed, a ja jestem optymistą i zastanawiam się jak tam proces Łucznik przeciwko RASP w sprawie Grota, bo zarzuty stawiane przez prokuraturę powyżej wcale nie dotyczą zakładu, tylko osób z nim niepowiązanych. Co do konkurencyjności wyrobu to chyba zweryfikował to początek wojny na Ukrainie, bo np. z PZH2000 były reklamacje, a o zwrotach Grota jakby cicho. Także głośno trzymam kciuki za Łucznik, bo wg mnie to niemiecka solidność (zwłaszcza w mediach) to skończyła się jakieś 20 lat temu.

  13. DDR

    Widać wystarczyło uderzyć w stół zaminowaniem granicy a piętrzące trudności nożyce już się w komentarzach odezwały że nie ma miejsca bo rolnicy lasy i w ogóle co powie matka rodzicielka unia europejska:))

  14. user_1064174

    Czy ja dobrze rozumiem? "....działano na szkodę interesu publicznego oraz w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przez dostawcę karabinka w wysokości ok. 299 mln złotych” Działano na szkodę interesu publicznego, bo państwowa firma zarobiła odniosła korzyść majątkową? Czyjego interesu publicznego? Berlina?

  15. WisniaPL

    150tys aktywnej rezerwy to dobry kierunek. Lepsze 450tys zmotywowanych ludzi niż posiadanie 2mln rezerwistów z których połowa ucieknie a wydamy na te szkolenia 400mld PLN! Droga do pokonania Rosji jest posiadanie większej wartości bojowej a nie mięsa. Ja wolę za te 400mld uzyskać przewagę artyleryjska i lotnicza nad Rosją niż więcej ludzi. Mając takie przewagi w czasie wojny wystarczy mobilizować 100tys ludzi rocznie na szkolenia i będzie więcej niż na uzupełnienie strat. Dodatkowe 20mln ammo 155mm, 100tys dodatkowych rakiet do homara, Wiśle, Narew, Pilice pomnożyć X1,5, drony myśliwskie i systemy dragon fire, więcej F35, więcej rakiet Cruise i jeszcze nie wydaliśmy 400mld, które możnaby przepalić na powrót poboru.

Reklama